Bursztynowa komnata – na tropach legendarnego skarbu

2013-11-06
Bursztynowa komnata – na tropach legendarnego skarbu
 

Poszukiwacze prześcigają się w doniesieniach o odkryciu kolejnego, przełomowego śladu. Podawano, że Bursztynowa Komnata znajduje się (między innymi) na Antarktydzie, w Górach Sowich, na Zamku Książ, w Austrii, w Argentynie czy na dnie Bałtyku. Wśród tych wyjątkowych rewelacji tylko jedno jest pewne – Bursztynowa Komnata wciąż nie została oficjalnie (sic!) odnaleziona.

Filmowa fikcja i historyczna prawda

Cynik (względnie – miłośnik starych, dobrych, polskich filmów) powiedziałby, że Bursztynowa Komnata już dawno została odkryta. A wszystko to za sprawą dzielnego Kapitana Żbika lub miłośnika wakacyjnych przygód, słynnego Pana Samochodzika (niepotrzebne skreślić). Niestety, prawda historyczna znacznie różni się od kinematograficznej fikcji. Dlatego, zamiast skupiać się na przygodach kultowych bohaterów filmowych – lepiej jest przyjrzeć się dziejom tego niezwykłego skarbu, którego początki sięgają XVIII wieku.

Bursztynowa Komnata powstała na zamówienie Fryderyka I Hohenzollerna, który w 1707 roku zażyczył sobie, aby zajmowany przez niego gabinet został suto ozdobiony bursztynem. Prace przebiegające pod nadzorem mistrza złotniczego z Gdańska trwały (bagatela!) 11 lat. Ich efekt przerósł najśmielsze oczekiwania – we wskazanym przez Fryderyka pokoju powstało jubilerskie arcydzieło!

bursztynowa komnata

Źródło: Wikipedia, zdjęcie na licencji. GNU

Gabinet o wymiarach 10,5×11,5 metra został precyzyjnie pokryty starannie dobranymi i z mistrzowską precyzją obrobionymi kawałkami bursztynu. Amber układał się w fantazyjne płaskorzeźby, niezwykłe mozaiki i królewskie herby. Całość po prostu olśniewała. A dokładniej – zachwycała nie tylko właściciela gabinetu, ale i wizytujących go gości, w tym słynnego cara Piotra I.

Wielki władca, składając w 1716 roku wizytę w Prusach, zakochał się w tym wyjątkowym arcydziele. Fryderyk Wilhelm widząc jego zachwyt zdecydował się sprezentować Piotrowi I bursztynowy majstersztyk jako dowód przyjaźni i potwierdzenie sojuszniczych zamiarów.

bursztyn

Źródło: Wikipedia, zdjęcie na licencji. GNU

Zjawiskowy podarunek trafił do Petersburga, gdzie – najpierw – umieszczono go w Pałacu Letnim, a później w słynnym Pałacu Zimowym. Po prawie 40 latach komnata została przeniesiona na życzenie carowej Elżbiety do pałacu w Carskim Siole, gdzie przez niespełna dwa wieki była bogato przyozdabiana w najznakomitsze dzieła sztuki – lustra, obrazy, kandelabry i carskie bibeloty.

Komnata pod wojenną okupacją

Dopiero w 1941 roku, w wyniku działań wojennych, słynna Komnata opuściła Carskie Sioło – została przejęta przez Niemców, zdemontowana, zapakowana w skrzynie i przewieziona ciężarówkami do zamku w Królewcu. Historyków dziwi fakt, że radzieccy muzealnicy (wyjątkowo przywiązani do kosztownych skarbów i starannie pilnujący zabytków narodowych) nie ukryli jej w bezpiecznym miejscu – daleko od przesuwającego się na wschód frontu. Powody takiego postępowania nie mają jednak znaczenia dla dalszych losów Bursztynowej Komnaty, która w Królewcu była przechowywana najpewniej do 1944 roku, kiedy w obawie przed zbliżającymi się wojskami radzieckimi skarb ponownie zdemontowano, zamknięto w skrzyniach i ukryto w zamkowych podziemiach. Ta data i lokalizacja są ostatnimi pewnikami dotyczącymi dalszych losów wyjątkowego, historycznego i jubilerskiego cudu (Armia Czerwona zajęła zamek 9 kwietnia 1945 roku – nie było w nim śladu Komnaty). Reszta to jedynie hipotezy – mniej lub bardziej prawdopodobne.

Na tropach skarbu

Niektórzy uważają, że Komnata została zniszczona podczas bombardowania zamku w Królewcu. Inni – zarówno historycy, miłośnicy teorii spiskowych, jak i pasjonaci, którzy chcą wierzyć, że „ósmy cud świata” wciąż istnieje – uważają, że skarb został spakowany w skrzynie i wywieziony na (wkrótce storpedowanym i spoczywającym na dnie Bałtyku) statku Wilhelm Gustloff. Kolejne tropy prowadzą na Dolny Śląsk, który w czasie wojny był najbezpieczniejszym miejscem – pominiętym na planach działań militarnych i najlepiej sprawdzającym się w roli skrytki na różnego formatu, zwykle zagrabione skarby. Zwolennicy tej teorii najczęściej wskazują na zamek w Książu – znacjonalizowany przez mściwego, rozzłoszczonego zdradziecką postawą synów właściciela posiadłości (którzy zdecydowali się służyć wojskom alianckim) Hitlera w 1941 roku.

Zamek w Książu miał zostać – po wojnie – zamieniony w muzeum, w którym prezentowano by działa sztuki narodów podbitych. Planowano urządzić w nim także prywatne kwatery Hitlera, który (przewrażliwiony na punkcie swojego bezpieczeństwa) rozkazał wydrążyć w zamkowym wzgórzu potężną sieć tajnych tuneli. Więźniowie oddelegowani do przygotowania zamkowych wnętrz zeznawali później, że w jednej z komnat – o wymiarach zbliżonych do gabinetu Fryderyka I Hohenzollerna – nakazano skuć tynk i zerwać wartościowe, barokowe stiuki. Zupełnie tak, jakby pomieszczenie przygotowywano na przyjęcie nowego, bursztynowego lokatora… Tej teorii dodaje smaku fakt, że współcześni badacze (uzbrojeni w nowoczesny sprzęt – między innymi w zaawansowane georadary) określają, że na głębokości niespełna 20 metrów, na skraju jednego z tajemniczych, wydrążonych w skale tuneli znajduje się niezagospodarowana przestrzeń, która świetnie sprawdziłaby się jako skarbiec skrywający skrzynie z drogocennymi przedmiotami.

bursztynowa komnata z bliska

Źródło: www.flickr.com

Kiedy Niemcy wycofywali się z Książa – podłożyli w mieście kilkanaście ładunków wybuchowych. Jeden z nich umieszczony został u wejścia tunelu. W wyniku eksplozji ujście korytarza zostało zasypane, co – według świadków tamtych wydarzeń – miało stanowić zabezpieczenie dla ukrytego pod zamkiem skarbu.

Zarządcy skarbów i strażnicy pamięci

Uciekający z zajętych terenów Niemcy często zostawiali swoich „strażników” – osoby, które wykazywały się zadziwiającą obojętnością w obliczu groźby zbliżających się wojsk radzieckich i które, wiele lat później, znikały w tajemniczych okolicznościach lub były zastępowane innymi „cerberami”. Tak było też w Książu w którym – jak wieść gminna niesie – do dzisiaj żyją potomkowie „strażników”.

Kolejnym, potencjalnym „cerberem” strzegącym tajemnicy Bursztynowej Komnaty był Erich Koch – gauleiter Prus Wschodnich, odpowiedzialny najprawdopodobniej za demontaż, ukrycie i wywiezienie skarbu. Koch cudem uniknął schwytania przez Rosjan i do 1949 roku pozostawał w ukryciu. Odnaleziono go w Hamburgu. Brytyjczycy odpowiedzialni za złapanie zarządcy nie dostosowali się do „próśb” Związku Radzieckiego i przekazali więźnia Polakom.

Proces Kocha rozpoczął się latem 1958 roku. Do tego czasu gauleiter był wielokrotnie przesłuchiwany przez tajne służby i przebywał w celi naszpikowanej podsłuchami. Ostatecznie uznano go winnym śmierci około 400 000 Polaków i skazano na karę pozbawienia życia. Wykonanie wyroku odwlekano – najpewniej w nadziei, że Koch wyjawi miejsce ukrycia Bursztynowej Komnaty. Niemiec milczał jednak do ostatnich chwil swojego dziewięćdziesięcioletniego życia – zmarł w 1986 roku w więzieniu w Barczewie.

Bursztynowa Komnata 2.0

Najbardziej prawdopodobne tropy – kierujące do miejsca ukrycia Bursztynowej Komnaty – prowadzą do Polski. Ślady najmocniej pesymistyczne wskazują, że skarb został sprytnie wywieziony przez Hitlerowców i sprzedany. Uzyskane w ten sposób środki posłużyły zbrodniarzom wojennym do zmiany tożsamości i znalezienia bezpiecznej kryjówki. Jeśli tak faktycznie było – niewykluczone, że Bursztynowa Komnata została rozparcelowana i sprzedana bogatym kolekcjonerom sztuki, a jej elementy do dzisiaj zdobią gabinety amerykańskich Rockefellerów czy japońskich bankierów.

Niezależnie od tej pesymistycznej, acz prawdopodobnej wersji wydarzeń poszukiwacze skarbu nie zwalniają tempa – zatrudniają inżynierów, historyków, archeologów, a nawet chiromantów i wróżbitów, a później plądrują opuszczone dworki i poniemieckie, niezbadane jeszcze bunkry w poszukiwaniu wycenionego na pół miliarda dolarów arcydzieła. Niestety, wszystkie te działania niewiele dają. Amatorzy tego wyjątkowego skarbu mogą co najwyżej zadowolić się jego ścisłą kopią – Bursztynową Komnatą 2.0.

Znajdująca się obecnie w pałacu Katarzyny w Carskim Siole reprodukcja została wykonana na podstawie starannie dobranej dokumentacji. Jej budowę ukończono (po 24 latach!) w 2003 roku. Inwestycja pochłonęła 11,5 miliona dolarów. A przynajmniej – pochłonęła teoretycznie. Bo amatorzy teorii spiskowych i poszukiwacze skarbów zawiedzeni brakiem przełomu w sprawie „ósmego cudu świata” twierdzą z uporem maniaka, że kopia wcale kopią nie jest. Amatorzy starych, dobrych, polskich filmów też wiedzą swoje. Ponoć Komnata faktycznie została odnaleziona przez Kapitana Żbika lub Pana Samochodzika (niepotrzebne skreślić).

Pomijając plotki, teorie i wszelkie, mniej lub bardziej wiarygodne tropy pozostaje mieć nadzieję, że ten niezwykły skarb – po prostu – wciąż istnieje i cierpliwie czeka na swojego odkrywcę. I że jubilerska, Bursztynowa Komnata, ofiarowana carowi Piotrowi I jako symbol pokoju, nie została zniszczona siłą wojennych bomb.

Tekst Anna Kunicka

Licencje do zdjęć

  • Fot. 1. Fragment kopii Bursztynowej Komnaty w Carskim Siole (Wikipedia, zdjęcie na lic. GNU)

    pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Catherine_Palace_Amber_Room.jpg

  • Fot. 2. Fragment kopii Bursztynowej Komnaty w Carskim Siole (Wikipedia, zdjęcie na lic. GNU)

    pl.wikipedia.org/wiki/Plik:2002-11-15_071b_Puschkin_Bernsteinzimmer.jpg

  • Fot. 3. Bursztynowa komnata z bliska (zdjęcie na lic. CC, autor – didkovskaya)

    www.flickr.com/photos/didkovskaya/5384587018/sizes/z/in/photostream/

Pokaż więcej wpisów z Listopad 2013
Podziel się swoim komentarzem z innymi
Zaufane Opinie IdoSell
4.90 / 5.00 557 opinii
Zaufane Opinie IdoSell
2024-11-19
Perfect
2024-09-05
Polecam...
pixel